Prowadzimy terapię dla osób współuzależnionych czyli dla tych które długotrwale żyją w rodzinie z osobą uzależnioną....

Współuzależniona miłość, czyli Ja, On i Alkohol"

Współuzależniona miłość, czyli Ja, On i Alkohol
Każda z kobiet wychodząca za mąż wyobraża sobie swój związek jako udany, szczęśliwy w którym ona i on będą partnerami we wspólnym budowaniu przyszłości, wychowywaniu dzieci. Oczekują zdrowego związku, więzi osobistej, relacji, która żyje, która się umacnia, przestrzeni, która należy do tych osób. W takim związku jest wzajemność w realizowaniu potrzeb, jest miejsce na rozwój osobisty. Przyjaciele, dzieci, praca są poza ich relacją. Pomiędzy nimi jest silna więź osobista, silniejsza niż kontakt ze światem. Oboje deklarują - Ty jesteś najważniejszy, Ty jesteś najważniejsza. Obie osoby obdarowują się sprawiedliwie i równo.
Okazuje się że niektórym z nich na drodze stanął alkohol. Czasem mąż zaczyna pić już na początku małżeństwa, czasem później, a czasem pije już przed ślubem w sposób problematyczny, jednak potrafi na tyle się maskować że jest to niezauważalne. Alkohol powoli na stałe zaczyna być obecny w życiu i w związku. Partner pod wpływem alkoholu bywa przykry, odrażający, czasami nawet groźny. Nawiązuje silną „więź osobistą” z alkoholem, odsuwając się tym samym coraz dalej od swojej partnerki. Żona stara się walczyć o swego męża, broni go i robi wszystko aby nie pił. Mąż jednak osobiście jest niedostępny żyje w „kokonie alkoholowym”. Dostępne i najbardziej wyraźne dla partnerki są jego destrukcyjne zachowania. Życie w takim związku jest pełne niepewności, beznadziejności, chaosu i samotności. Partnerka usiłuje przystosować się do nowej sytuacji, zaczyna wchodzić w pułapkę współuzależnienia.
Współuzależnienie można nazwać jako zaburzenie relacji, w których jedna osoba używa substancji chemicznych i wprowadza do związku destrukcję, a druga osoba do tej destrukcji się przystosowuje. Robin Norwood w swojej książce pod tytułem "Kobiety które kochają za bardzo i ciągle liczą na to że on się zmieni" tak opisuje taką relację:
"Jeśli miłość oznacza dla nas cierpienie, kochamy za bardzo. Jeżeli z bliskimi przyjaciółmi rozmawiamy głównie o jego problemach, jego myślach, jego uczuciach, jeżeli każda nasza wypowiedź rozpoczyna się słowem "on", kochamy za bardzo.
Jeżeli wciąż rozgrzeszamy go ze złych humorów, znieczulicy, przykrego usposobienia, wybuchów złości, jeżeli staramy się być terapeutką , kochamy za bardzo.
Jeżeli w trakcie lektury jakiegoś poradnika zakreślamy ustępy, które mogą okazać się mu przydatne, kochamy za bardzo. Jeżeli nie lubimy jego charakteru, zachowania, postaw, a zarazem sądzimy, że zechciałby się dla nas zmienić, gdybyśmy tylko były dość atrakcyjne i czułe, kochamy za bardzo. Jeżeli związek z nim naraża na szwank naszą równowagę emocjonalną, a nawet nasze zdrowie i bezpieczeństwo kochamy z pewnością za bardzo."
Współuzależnieniu sprzyja kilka czynników. Przede wszystkim w dużej mierze silna zależność emocjonalna i materialna, rodzaj zachowań alkoholika z którymi musi się zmagać partnerka, a zwłaszcza przemoc. Niewątpliwie znaczenie ma też pozycja zawodowa i towarzyska żony alkoholika, jej zaplecze czyli osoby, które mogą udzielić jej pomocy i wsparcia. Inaczej trzeba się przystosować do sytuacji pełnej grozy, lęku, inaczej zaś gdy alkoholik nie spełnia wymagań, nie zaspakaja potrzeb emocjonalnych czy opiekuńczych. Duże znaczenie ma wyposażenie wewnętrzne czyli dyspozycje z jakimi dana osoba wchodzi w związek, są to cechy osobowościowe i umiejętności, najważniejsze z nich to sposoby radzenia sobie w różnych sytuacjach rozwiązywania problemów, radzenie sobie z własnymi emocjami np. takimi jak poczucie straty, lęku, złości. Bardzo ważne jest jak osoba współuzależniona funkcjonuje w układach interpersonalnych - czy potrafi zadbać o siebie, jakie ma poczucie własnej wartości, czy w ogóle posiada punkty oparcia w sobie? Duże znaczenie ma również zestaw przekonań dotyczących rodziny i małżeństwa, własnej w nich roli i relacji jakie mogą zachodzić między mężczyzną, a kobietą. Ponadto doświadczenia zarówno z dzieciństwa jak i z wcześniejszych związków.
Stres związany z życiem w związku z alkoholikiem trwa nieraz nawet kilkadziesiąt lat, nie może więc pozostać bez wpływu. W sferze intelektualnej będą to zmiany w kierunku obsesyjnego przywiązania myśli i wyobrażeń żony do męża i jego picia. Niezależnie czym zajmuje się w danym momencie i gdzie się znajduje jej myśli ciągle krążą wokół wyobrażeń na temat tego - czy wróci pijany, czy trzeźwy? Jak będzie się zachowywał? Czy był w pracy? Często żona zachowuje się jak automat wykonujący codzienne czynności, podczas gdy jej uwaga są przy alkoholiku. Obsesyjne myślenie odbija się na jej samopoczuciu, przeżywa napięcie, niepokój, przygnębienie, apatię, lęk. Partner staje się barometrem sygnalizującym jak powinna się czuć i zachowywać, aby mogła czuć się dobrze, jej partner musi być zadowolony i musi zachowywać się w odpowiedni sposób. Jeżeli on czuje się źle, ona jest odpowiedzialna za jego samopoczucie, jak również czuje się odpowiedzialna za uwolnienie go od nałogu. Pomimo powtarzających się cierpień ciągle myśli że może doprowadzić do tego, aby mąż przestał pić, nie zmienia swoich przekonań, ale zwiększa wysiłek i zaprzecza realnej sytuacji. Stara się przede wszystkim odciągnąć go od alkoholu stosując przeróżne sposoby takie jak: wylewanie alkoholu, szukanie męża po barach, chowanie pieniędzy, odciąganie męża od pijących kolegów i wiele innych. Okres trzeźwości męża to dla niej radość, w tym czasie nie ma z reguły konfrontacji, mówienia o problemach małżeńskich. Żony starają się wydłużyć okres abstynencji przez dbanie o potrzeby męża, dobrą atmosferę, niedopuszczanie do konfliktów, zachęcanie do leczenia. Niepowodzenia z tym związane rujnują jej poczucie wartości.
Dlaczego osoba żyjąca z alkoholikiem nie opuszcza tak chorego związku i nie widzi, że jej działania nie przynoszą oczekiwanej zmiany? Dlaczego powtarza te same zachowania, chociaż widzi, że nie przynoszą one pozytywnych rezultatów? Dlaczego nie stać ją na dystans wobec tej sytuacji w jakiej się znajduje? Dlaczego trwa w tym układzie nawet wtedy, gdy zagraża to jej życiu? Według Zofii Sobolewskiej prawdopodobnie realizuje swoją „wizję życia we dwoje” Partnerka opierając się na szkodliwych dla siebie przekonaniach dotyczących małżeństwa, rodziny, relacji między mężczyzną, a kobietą uzależnia swoją wartość od posiadania partnera. Poprzez myślenie „Jestem kobietą, która potrafi utrzymać przy sobie mężczyznę” uzyskuje pozytywny obraz siebie. Posiada nasilone potrzeby przynależności i posiadania partnera. Realizacja tych potrzeb stanowi podstawowe źródło satysfakcji zadowolenia i uśmierzenia lęku u osób współuzależnionych. Przeżywa głód emocjonalny, bo ze świata zewnętrznego bierze mało, albo wcale. Natomiast rezygnacja z tych potrzeb wywołuje silny lęk i poczucie bezsensu życia, nie potrafi więc ani tego zmodyfikować, ani się tego wyrzec. Wizja „życia we dwoje” oraz koncentracja na alkoholiku i jego piciu niebezpiecznie zawęża świat osoby współuzależnionej ograniczając znaczenie możliwości realizowania innych potrzeb. Mąż jest postrzegany jako główne źródło ich zaspokojenia. W tej sytuacji zachowania przystosowawcze do stresu pełnią funkcję zastępczego sposobu zaspokajania potrzeb, dają chwilową ulgę w cierpieniu, pozwalają na sterowanie przykrymi uczuciami. Niemożliwa jest więc prawdziwa wymiana wzajemnych świadczeń i zaspakajanie potrzeb, nie dochodzi do partnerskiego, bliskiego spotkania dwojga ludzi, utrudniony jest nawet niezależny rozwój osobisty osoby współuzależnionej. Podstawową dla niej sprawa staje się jak najlepsze przystosowanie do najtrudniejszej nawet sytuacji spowodowanej przez alkoholika. Ciągle niezaspakajane potrzeby powodują, że osobom współuzależnionym trudno oddać to co już posiadają, trudno pogodzić się ze stratą, a więc również opuścić związek, w który sporo zainwestowały. W rezultacie powstaje układ, który powoduje u osoby współuzależnionej - w wyniku frustracji większości potrzeb - poczucie bezsilności, obniżenia własnej wartości, cierpienia. Często odczuwa chaos emocjonalny, stany depresyjne, zaburzenia emocjonalne i psychosomatyczne łącznie z nerwicą, powoduje to zażywanie leków nasennych, uspakajających, także alkoholu, dla uśmierzenia bólu, napięcia i niepokoju.
Do tego aby zacząć uwalniać się od takich stanów potrzebna jest profesjonalna terapia współuzależnienia, która przede wszystkim pomoże zaakceptować fakt że mąż jest alkoholikiem, a alkoholizm jest chorobą, nie złą wolą, słabym charakterem. Żona natomiast nie jest w stanie zmienić go dopóki on sam nie poczuje skutków swojego postępowania. Następny etap terapii to badanie własnego udziału w chorobie alkoholowej i rozpoznawanie swojego uwikłania, oraz uczenia się nowych korzystnych dla siebie zachowań. Prowadzi to do uświadomienia sobie "Mogę zmienić swoje myślenie, dokonywać wyboru zachowań, radzić sobie z emocjami, a także zaspakajać swoje potrzeby i dbać o siebie i swoje dzieci niezależnie od tego, czy mój mąż podejmie leczenie, czy nie, czy zatrzyma picie, czy będzie pił dalej". Trudno dokonać takich zmian bez przyjęcia fachowej pomocy z zewnątrz.