Co zrobić by nie wrócić do picia? - Meszuge
Czy normalny, zdrowy człowiek ma jakikolwiek problem, żeby nie pić? Alkoholu, coca-coli, oranżady, soku z ananasów, czegokolwiek (poza wodą)? Nie sądzę. Nie chce, to nie pije - i koniec tematu. Z alkoholikami oraz ludźmi, których… hm… "relacje" z alkoholem z jakiegoś, nie dokładnie jeszcze zdiagnozowanego powodu nie są normalne, jest inaczej.
Alkoholizm jest chorobą trwałą (nie jest możliwy powrót do stanu sprzed uzależnienia) oraz chroniczną - ma albo może mieć nawroty. Nawrót choroby alkoholowej nie oznacza automatycznie picia - można powiedzieć, że powrót do picia, to ostatni objaw nawrotu. Przedostatnim objawem jest głód alkoholowy - specyficzne w tej chorobie psychiczne i fizyczne łaknienie alkoholu.
Objawów nawrotu jest znacznie więcej, właściwie tak dużo, że trzeba je było podzielić na grupy: zmiany w samopoczuciu fizycznym, zmiany w samopoczuciu psychicznym. zmiany w trybie życia oraz stosunkach z innymi ludźmi…
Jednym ze sposobów, by nie wrócić do picia jest samoobserwacja (we Wspólnocie AA albo w grupie terapeutycznej na pomoc i wsparcie w tym zakresie można też liczyć ze strony współtowarzyszy niedoli) i wyłapywanie objawów nawrotu wcześniej, jeszcze zanim dojdzie do tego ostatniego, czyli wtedy, kiedy zatrzymać się i zawrócić z drogi do knajpy czy sklepu monopolowego jest jeszcze stosunkowo łatwo.
Kolejna sprawdzona metoda to popularny wśród uzależnionych program HALT, zgodnie z którym nigdy nie należy być głodnym, złym (rozdrażnionym) samotnym i zmęczonym. Jest to akronim od angielskich słów: Hungry, Angry, Lonely, Tired. Stany te, jak wykazało doświadczenie pokoleń alkoholików, sprzyjają nawrotom choroby alkoholowej. Głównie warto pamiętać, że głód alkoholowy może wywołać zwyczajne pragnienie. Wielu moich znajomych alkoholików, w pierwszym okresie abstynencji, nie rozstaje się z półlitrową butelką wody mineralnej. Solidne opicie się wodą albo sokiem naprawdę potrafi pomóc.
Mam świadomość, że dla wielu osób, które mają problem z piciem, informowanie o tym wszystkich wokół może stanowić poważny problem, a w takim razie, w jaki sposób odmawiać picia, gdy alkoholem częstują? Do najbardziej popularnych należą wymówki dotyczące choroby i przyjmowanych leków, których rzekomo pod żadnym pozorem nie wolno mieszać z alkoholem, lub prowadzenia samochodu i zrozumiałej konieczności utrzymania abstynencji w związku z tym. Jednorazowo może to od biedy wystarczyć, ale na dłuższą metę nie jest rozwiązaniem skutecznym, coś o tym wiem.
Z mojego własnego doświadczenia wynika, że skuteczny jest prosty komunikat: dziękuję, ja w ogóle nie piję alkoholu, z lekko wzmocnionym w ogóle. Zwykle wystarcza. Jeśli jednak nie, powtarzam, jak zdarta płyta to samo. W towarzystwie, które nachalnie namawia do picia, wręcz stara się mnie do niego zmusić, nie bywam już od dawna. I to też jest dobra metoda - zmienić towarzystwo.
Paru przyjaciół z terapii i mityngów AA opowiadało o pożytkach modlitwy w sytuacjach, gdy trudno im było zachować abstynencję. Ja może takich doświadczeń nie mam, ale też jestem przekonany, że modlitwa w trudnych chwilach życia zaszkodzić nie może.
Ciekawego odkrycia dokonali z pół wieku temu amerykańscy… sędziowie, a może jednak alkoholicy. Kierowcy złapanemu na prowadzeniu pod wpływem alkoholu sędzia dawał wybór: albo odsiadka, albo uczestnictwo w dziewięćdziesięciu mityngach AA w ciągu dziewięćdziesięciu dni, czyli po prostu udział w spotkaniach Anonimowych Alkoholików przez trzy miesiące codziennie. Delikwenci, którzy wybrali drugą opcję (w skrócie "90 na 90") zauważyli, że obecność na mityngach pomaga im utrzymać abstynencję, że dzięki nim po prostu nie chce im się pić. Metoda okazała się tak skuteczna, że do dziś we Wspólnocie Anonimowych Alkoholików sugeruje się nowicjuszom i początkującym, którzy mają problem z utrzymaniem abstynencji, by "zrobili" 90 mityngów w 90 dni.
Warta uwagi jest też sugestia, by alkoholik, który już nie czuje się pewnie, któremu chce się pić, zatelefonował do jakiegoś innego trzeźwego alkoholika i porozmawiał z nim. Jestem pewien, że zdecydowana większość uczestników mityngów AA ma w swoich telefonach dziesiątki albo i setki numerów mniej czy bardziej znajomych alkoholików. To nie muszą być najlepsi kumple, wystarczy, żeby byli trzeźwymi alkoholikami - ja sam rozmawiałbym z każdym, kto przedstawiłby się jako alkoholik i poprosił o rozmowę, bo boi się, że może się napić, i nie miałoby znaczenia, że go nie znam albo, że jest środek nocy. Takim prośbom się nie odmawia. A metoda jest skuteczna - po prostu.
Ważna umiejętnością dla alkoholika, który pragnie utrzymać abstynencję, jest zdolność unikania wyzwalaczy. Czym są te wyzwalacze? Jak sama nazwa wskazuje, są to czynniki, które mogą wywołać chęć napicia się, wyzwolić głód alkoholu. Oczywiście wspólnym wyzwalaczem dla wszystkich alkoholików jest sam alkohol - stąd też bardzo poważnie traktowane rady, by nie trzymać go w domu, nie chodzić w miejsca, w których głównie pije się alkohol, nie kupować alkoholu, nie dawać w prezencie, upewniać się, że w tym, co chce się zjeść albo wypić nie ma alkoholu (np. torty, lody, czekoladki i wiele innych); wielu znanych mi alkoholików nie używa kosmetyków na bazie alkoholu - na szczęście jest już spory wybór innych. Wyzwalaczy, poza alkoholem, jest całe mnóstwo i często mają one charakter indywidualny - mogą to być miejsca, osoby sytuacje, przedmioty, nawet dźwięki, które konkretnej osobie kojarzą się z piciem.
Na pewno nie wymieniłem tutaj wszystkich, wydaje mi się nawet, że nie jest to możliwe, jednak najważniejszą dla mnie, ulubioną, najbardziej skuteczną metodę, sposób, "trick", rozwiązanie, znalazłem w książce:
Praktyka dowodzi, że nic lepiej nie umacnia niezależności od alkoholu, jak intensywna praca z innymi alkoholikami. Ten sposób jest zawsze skuteczny. Nawet wtedy, kiedy inne zawodzą. Jest to Dwunasty Krok naszego Programu ("Anonimowi Alkoholicy" s. 77).